Jeśli kiedyś, pewnego dnia, może jeszcze dzisiaj, może jutro albo za pięć lat, Haszem zapyta mnie: „Gdzie jesteś?” Nie chcę wtedy uciekać, chować się i wołać: „bo to ona mi kazała, bo to przez niego!” Chcę zatrzymać się i powiedzieć: „Jestem. Jestem tutaj, dla Ciebie, aby rozjaśniać świat Twoim Światłem, które mi dałeś.”
„Gdzie jesteś, człowieku – w swoim świecie? Jak daleko zaszedłeś?” O tym, w jedym ze swoich opowiadań, do których lubię wracać, mówi Martin Buber. Jakże często uciekamy, chowamy się, bo wiemy, że nie jesteśmy w porządku. Myślimy: e tam, i tak nikt nie widzi, co robię. A co to kogo obchodzi, co robię, to moja sprawa. Albo mówimy sobie, że jutro się zmienimy. I tak upływa nasze życie. Uciekamy przed samym sobą, chowamy się w ciemności, by nie widzieć tego, co naprawdę jest w nas, co jest dobre, wartościowe i chce zajaśnieć, ale wymaga od nas prawd y i odwagi, ale też nie chcemy widzieć tej naszej strasznej, ciemnej części, uciekamy przed naszą ciemną pustką, przed fałszem, ignorancją, zawiścią, które są w nas.
Ciemność, której zdajemy się nie widzieć, z każdym dniem coraz mocniej nas pochłania. Jest jak wsysające bagno. Wmawiamy sobie, że to nasze wspaniałe życie, że jesteśmy cudowni. Nie widzimy naszego zakłamania, masek i przebrań, które coraz bardziej krzyczą i ściskają nasze gardła i serca, a bagnista ciemność staje się cuchnącym odorem, którego my sami już nie czujemy. Dlaczego tak bardzo boimy się otworzyć na Światło, na spotkanie ze Źródłem? Tylko Haszem podtrzymuje ten świat, tylko On daje nam życie. Dlaczego więc uciekamy?
Laszon ha-ra (לשון הרע) – ten syczący język węża, na który można odpowiedzieć tylko: „Dość! Wynoś się z mojego życia.” Nie możemy już dłużej pozwalać, aby wstrzykiwano nam jad nienawiści, fałszu, zakłamania. Dość!
Trzymamy nasze dusze w klatkach nienawiści, wmawiając sobie i wszystkim wokół, że wszystko jest dobrze. I pełni żalu pytamy: dlaczego ten świat jest taki okrutny? Bo w naszym zamknięciu widzimy tylko mur, który sami zbudowaliśmy. Bo nie chcemy wpuścić Światła, nie chcemy pomocy, miłości, akceptacji. Wolimy schować się i nasłuchiwać szeleszczącego syku węża, którego kierujemy do innych, a który zbliża się, by w końcu pożreć nas samych.
Nie chcę uciekać od samej siebie, nie chcę uciekać od Stwórcy, Jedynego, Błogosławionego. Dlatego mówię: Oto jestem. הנני
AF