brama s.

Przeniknął mnie dziś bezgraniczny smutek. Straszny to stan. To było tak, jakby stanąć nad brzegiem pięknego morza, w którego falach złocistym blaskiem migoczą promienie słońca. I nic. Po prostu bezmiar wody lekko kołyszącej się równomiernym rytmem. I nic więcej. Jakaś pustka. A teraz jeszcze, jakby w odpowiedzi, na ręce pojawiła mi się jakaś wysypka. Ach, ta moja skóra zrobiła się tak delikatna, że czasem już nie wiem, co z tym zrobić.

Podobno smutek to nic dobrego. Rabi Nachman z Bracławia mocno zakazywał smucenia się, ale co zrobić, gdy przychodzi?

Wszystko jest od Boga, więc i ten smutek Stwórca daje mi w jakimś celu. By coś zobaczyć, usłyszeć, zrozumieć.

I właściwie samo to moje pisanie już przynosi mi jakąś wiązkę Światła. Jakoś lepiej, lżej. Chociaż znów zastanawiam się nad tym moim blogiem, czy kogoś to obchodzi? Czy coś się zmieni, jeśli przestanę go prowadzić? Wiem, że ten mój blog jest takim tam skromnym pisaniem. A może zrobić z niego coś w rodzaju pamiętnika? Może wtedy będzie ciekawszy? A może przynajmniej nie będę się przejmować, czy to, co piszę jest ciekawe. To będzie jedynie eksperyment terapeutyczny.

Droga do Światła… Czy możliwe jest dla takiego zwykłego człowieka jak ja, wejście w strefę Światła i być w niej stale, zawsze? Podobno nasza psychika tak już działa, że raz jesteśmy wyżej, a raz niżej z naszym tak zwanym samopoczuciem. Ale jeśli Bóg jest ponad tym wszystkim, to może zmienia się tylko tyle, że wiemy, iż wszystko, nawet to – powiedzmy – negatywne, pochodzi od Boga. Czy tak jest? Może.

Wiem, że dziś w tym całym smutku czułam taki rodzaj samotności, oderwania. Zwykle Szabat spędzam z innymi, a dziś było inaczej. I wtedy łatwo otworzyć bramę smutku. I przechodzą przez nią gromadnie wszystkie nasze troski, tęsknoty i różne zakłócające naszą radość jakieś myśli i uczucia.

Słońce zachodzi już coraz wcześniej, światła coraz mniej, więc budzi to jakiś taki dziwny lęk, że i dla nas tego Światła będzie mniej. A przecież nasze duchowe Światło, Światło naszego Istnienia, naszego prawdziwego Życia, nie zależy od tego fizycznego światła (choć oczywiście bez słońca ziemia przestałaby działać i prawdopodobnie ludzie by zwariowali). Ale czy słońce jest naszym bogiem? Chyba nie chcemy stać się bałwochwalcami?

 

W Psalmie 27, czytanym w miesiącu Elul, który mamy obecnie, znajdujemy między innymi takie oto rzeczy:

„1. Od Dawida. Bóg światłem i zbawieniem moim, kogóż się mam obawiać; Bóg obroną życia mojego, kogóż się mam lękać.

(…)

11. Wskaż mi Boże drogę Twoją, i prowadź po ścieżce prostej, wbrew czyhającym na mnie.

(…)

14. Polegaj na Bogu, bądź silnym, a utwierdzi się serce twoje; tak, polegaj na Bogu.”

Tehilim/Psalmy, tłum. Izaak Cylkow

 

Baruch Haszem!

 

AF

1 komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.

proszę udowodnij, że nie jesteś okropnym SPAMbotem: [wymagane]