„Ana Bekoach gedulat jemincha tatir cerura
Kabel rinat amcha sagwenu tacharenu nora”
„Błagamy! Siłą wielkości Twojej prawicy – uwolnij spętanych.
Przyjmij wołanie swojego ludu. Umocnij nas, oczyść nas, Straszliwy!”
Ana Bekoach to bardzo stara, kabalistyczna modlitwa. Od wielu już lat jest mi ona bardzo bliska i jakoś stale obecna w moim życiu.
Miałam kiedyś taką przedziwną sytuację. Była już późna noc, pierwsza czy druga w nocy. Siedziałam sobie w kuchni, przy stole i wczytywałam się w hebrajskie słowa tej modlitwy, głęboko wnikając w każde jej słowo. Trwało to dosyć długo, a zdołałam przejść tylko te dwa wersy, gdy nagle poczułam przenikający mnie, wszechogarniający lęk. Nawet nie lęk, co potężny strach. Musiałam natychmiast wszystko pozamykać i położyć się spać. Leżąc przewracałam się z jednego boku na drugi. Męczyłam się okropnie. Ale gdy rano wstałam, czułam się wspaniale, jak nigdy wcześniej. Jakby jakiś wielki ciężar został mi zabrany. Wówczas dopiero uświadomiłam sobie, że wtedy w nocy zobaczyłam przeogromny, bezkresny przestwór zniewolonych, spętanych ludzi (duchowo, fizycznie, emocjonalnie, mentalnie, na różnych powiedzmy poziomach naszego istnienia). To było przerażające. I ta modlitwa jakby przeszła przeze mnie i coś jakby uwolniła, oczyściła. Miałam wrażenie, jak gdyby poprzez mnie dokonał się jakiś przedziwny egzorcyzm. A ode mnie odszedł wtedy smutek, taki dziwny, wszechogarniający mnie smutek, który dawniej często mnie ogarniał i spowijał.
Znalazłam takie ciekawe wykonanie fragmentu tej modlitwy. Głos tego chłopca jest niezwykle głęboki, jak „głos z głębokości”.
Przeczytałam niedawno – po raz kolejny zresztą – słowa Widzącego, wielkiego cadyka z Lublina, które pozwolę sobie przytoczyć. Trochę tego dużo, ale te właśnie słowa doskonale współgrają z moimi obecnymi rozmyślaniami i też właśnie z modlitwą Ana Bekoach:
„Ale czym jest zło sprawione przez Boga? Jest to moc czynienia tego, czego On nie chce. Gdyby jej nie stworzył, nikt nie mógłby Mu się sprzeciwić. Ale On chce, by stworzenie Jego mogło Mu się przeciwstawić. Dał mu wolność. Dał mu moc takiego działania, jakby nie było Wszechmocy. Stworzenie nie tylko mniema, że może tak działać, lecz jest tak naprawdę, posiada po temu moc. Oto prawdziwy sens tego, na co wskazuje się mówiąc, że bezdeń ograniczyła się do świata. Uczono nas, że w Sobie zrobił miejsce dla świata, lecz ważne jest przede wszystkim to, że On wydzielił ze swej mocy moc prawdziwą, przydzieloną każdemu człowiekowi; a że to prawdziwa moc boża, widać właśnie po możliwości buntu przeciw Bogu. A czym jest dobro stworzone przez Boga? Jest to zwrócenie się ku Niemu: kiedy człowiek odwraca się od złego z całą mocą, w którą został wyposażony, by móc zbuntować się przeciw Bogu, i zwraca się ku Niemu. Dlatego istnieje kosmiczna siła nawrócenia. Jest to światło, które pojawia się w ciemności. Napisane jest: On kształtuje światło i stwarza mrok. Mrok jest stworzony, a światło kształtuje się w nim i wydobywa z niego. Jak powiedział mój pierwszy nauczyciel, Magid z Międzyrzeca, błogosławione imię jego: ‘Jak olej w oliwce, tak w grzechu kryje się nawrócenie’. Mrok jest zaś po to, by nastało światło.” Martin Buber, Gog i Magog, s. 32-33.
I jeszcze Widzący:
„Wielka łaska boża jest ułaskawieniem. On jest straszny, straszny, straszny! Bramą do Niego jest strach, żadna inna droga nie prowadzi do Niego, prócz tej przez tę ciemną bramę. Tylko kto przez nią przejdzie, kocha Go naprawdę, kocha Jego samego i tak, jak tylko Jego samego kochać można.” Buber, Gog i Magog, s. 34.
Wiele jeszcze ciekawych słów wypowiedzianych zostało, ale nie sposób tu zamieścić wszystkiego. Podobno tak jest, że wszystko zostało już stworzone, wszystko już było, gdzieś dawniej, przed nami. Dlatego ja też jedynie powtarzam, przetwarzam, jestem uczniem, który wsłuchuje się w słowa dawno już przebrzmiałe, a jednak wciąż obecne i poruszające struny duszy.
Dlatego na koniec tych moich rozmyślań jeszcze jeden taki krótki kabalistyczny fragment, dotykający kombinatoryki liter hebrajskich i też przy okazji niezwykle ważnego w kabale terminu, który nazywany jest „koco szel jud”:
„Napisane jest w Księdze Cudów, że gdyby w boskim imieniu Szadaj [szin, dalet, jud] zabrakło punkcika, maleńkiej litery „jud”, pozostałoby słowo „szod”, to znaczy spustoszenie. Ten punkcik sprawia, że straszliwa moc boża, która w każdej chwili mogłaby zupełnie spustoszyć i zniszczyć świat, wiedzie do jego zbawienia. Ten punkcik to prapunkt stworzenia. Przed wszelkim stworzeniem stał nad światłem bożym, które nie zostało stworzone jak praświatło świata, lecz istniało wiecznie. Światło zbawienia wyłoni się z mroku, lecz światło boże istnieje przed mrokiem i ponad nim. Dlatego napisane jest: On obiera mrok za swą kryjówkę, albowiem zaprawdę On kryje się i chowa w mroku, i napisane jest: On światłem otula się jak chustą, albowiem zaprawdę w światło się odział. Ale punkcik jest ponad światłem. O mroku dowiadujemy się wchodząc w bramę strachu, a o świetle dowiadujemy się wychodząc z bramy, ale o punkciku dowiadujemy się dopiero osiągając miłość.” Buber, Gog i Magog, s. 36.
„Pieśń stopni. Z głębokości wołałem do Ciebie, Haszem,
Panie mój, usłysz mój głos, oby Twoje uszy nakłoniły się na głos mojego błagania.
Jeżeli zachowasz [pamięć] o przewinieniach, Haszem, Panie mój, kto przetrwa?
Ale u Ciebie jest przebaczenie, aby się Ciebie lękano.
Ufam Haszem, ufa dusza moja i w Twoim słowie złożyłem nadzieję.
Moja dusza tęskni za Haszem bardziej niż stróże za porankiem, stróże za porankiem.
Niech Jisrael zaufa Haszem, bo u Haszem jest łaska i u Niego wielkie wykupienie.
A On wykupi Jisraela ze wszystkich jego grzechów.” Tehilim/Psalmy 130
Baruch Haszem.
Ania Forystek