o, Wiekuisty… stóp ślad

Wchodzę do jaskini, w której płonie tysiące ognistych lamp. A każde ze świateł ma inną długość, inną gęstość, inny żar. Oglądam blask tysiąca barw i nie odkrywam nowej, i nie znajduję szczeliny, wyłomu, przejścia. Światło jest przejściem, Światło jest jednością, której nie potrzeba szczelin, wyłomów, tajemnych przejść. Wszystko jest jednością, marą, widzeniem, snem, w wielkim wirze, w błysku form.

***

Schodzę w czeluście rozpaczy i tam otulam się kocem ciemności, by czując jego ciepło odnaleźć Boga. Dziś widziałam siebie na mej drodze, upadłam, leżałam w błocie, zmęczona, poszarpana, brudna. Ale wstałam i poszłam dalej, do Boga, do Światła. I widziałam, jak moje ciało przenika boska biel, jak moje serce promienieje złotym Światłem miłości, jak moje dłonie rozświetlają się, a z nich rodzą się kolorowe świetliste motyle, które radośnie wzlatują ku niebu.

***

Jak odnaleźć coś co zagubione zostało stulecia temu, co spowite ciemnością wieków przechodzi z jednej skrytości w drugą i w zadumie płomiennym potokiem tajemnych znaków próbuje przejść nad przepaścią milczenia, niewidzenia, niesłyszenia, pośród nocy, które przenikliwym splotem ciepłych snów przecinają wstęgi biczowania i wzniesienia. Stoję na skarpie, którą przenika światło i przenikliwym pocałunkiem cienia rąk odpycham własnych stóp ślad, co na skałach pozostał.

 

„ I zstąpił Wiekuisty w obłoku, i stanął przy Nim tam, i wygłosił [Mojżesz] imię Wiekuistego. I przeszedł Wiekuisty mimo oblicza jego, i zawołał: ‘Wiekuisty, Wiekuisty, Bóg miłosierny i litościwy, nieskory do gniewu i pełen miłości i prawdy. Przechowujący miłość tysiącom, przebaczający winę i występek, i grzech, a nie wytępia do ostatka, nawiedzając, winę ojców na dzieciach i wnukach, do trzeciego i czwartego pokolenia.’ I pospieszył Mojżesz i skłonił się ku ziemi – i ukorzył się.” Szemot 34:5-8

 

Baruch Haszem

Ania Forystek

 

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.

proszę udowodnij, że nie jesteś okropnym SPAMbotem: [wymagane]