W splocie nagłym, niepojętym,
Gdy wszystko zastyga i wypełnia się chwilą, która trwa,
Która pozostaje
W blasku Stworzenia
Motyle trzepoczą kolorowymi skrzydłami
I rozbłysk nagły przebija mrok
Pierwotny, który osłaniał i osaczał
Gęstością, lekkością, lepkością i mgnieniem lekkim
I tuż przed świtem napręża się struna życia
I dźwiękiem wysokim uderza w sklepienie bytu,
Co z niebytu wyłoniło się w zachwycie
I w trwodze nieodgadnionej
Jakby sen, jakby szelest istnienia
Powoli biegnie, by zatrzymać się
Przed Bramą, Bramą Jedynego.
Baruch Haszem.
Ania Forystek