Zagubiłam się w ciemnym lesie.
Wszędzie wokół jakieś cienie,
czasem w oddali, a czasem tuż obok
czuję na sobie ich zimny wzrok
jakieś dłonie lodowato palące próbują pochwycić część mnie
światło znikome, tylko promienie księżyca
zimne od gorącego słońca
tylko noc, rój gwiazd, z których coraz to któraś upada
gdy upada dusza, na świecie nastaje ciemność
gałęzie pieszczotliwie smagają moje ciało
próbują zatrzymać bieg mego wątłego żywota
którędy iść, gdy drogi nie widać?
Jak odnaleźć zagubioną dawno aleję tysiąca świateł?
Jak we mgle, idę, do przodu, do przodu
krok za krokiem, czuję, jak prowadzi mnie ziemia
korzenie wielowiekowych drzew łagodnie wznoszą moje stopy
nie wiem, gdzie jestem, nie wiem, dokąd iść
zagubiłam się? Jestem…
taki nagły smutek. Skąd? Dlaczego? Czy znów spadają gwiazdy?
Kiedy już spadnie moja, czy przeistoczy się w inną?
Kawałki martwych skał, pyłów, które w drżeniu upadku wzlatują
w inny wymiar ponadczasowości, pozaistnienia
jest inny świat, pełen światła, w którym strach przed ciemnością
nie istnieje. Jest…
B’H
AF