Dziś dla odmiany, jako że czasami pisuję poezję, czy raczej utwory poetyckie, pozwolę sobie zamieścić dwa z nich. Mogą nie być łatwe w odbiorze, ale poezja, jak to poezja, rządzi się swoimi prawami.
***
Za śnieżną bramą zobaczyłam biały dom
Cały był ze szkła i z marmuru
A w jego malutkich jak perły okienkach
Migotały porcelanowe słoje pełne nagich łez
Zamarynowanych w sosie z gorzkich ziół odrzucenia
W oddali zamigotał błysk jakiś przenajświętszy
A postać w sukni jaśniejącej kroplami snu zmrożonego
Otulona szalem swych srebrnych nici włosów
Uśmiecha się do mnie swą szklistą ramą ust
I śnieżny pył zamyka me zlęknione mrozem powieki
Patrzę przez zatrzaśnięte wieka mych szklistych oczu
I nie czuję już nic i nie muszę już nic i tylko noc
I jeszcze jeden, taki ot utwór poetycki:
***
mądrość i miłość te dwie towarzyszki życia otulone wełnianym szalem wiary idą razem śmiejąc się i figlując, i wszystko zmieniając w noc jaśniejącą po której wszelkie stworzenia jaśniejąc wychodzą ze swych skrzętnie wyplatanych norek nicości i rozpoczyna się taniec godów miłości splecionej z mądrością przenajświętszą i wszystko w wirze wirującej wiary stapia się w jedność jaśniejącą co przynosi nowy świat nowy świt widzenia i ponad wszelkim bytem niebyt obraca złote kręgi i wciąż nowe zwiastuny świtu przesyła iskrami jaśniejąc i wszystko staje się światłem jaśniejącym i ciemność rodzi blask żarzący się pośród igliwia porozrzucanych snów bolących i żar wskrzesza płomień i wypala lęk smutek i żal wszelaki i jaśniejąc otwiera bramy najświętsze i jak gołębie przeszywające powietrze swymi skrzydłami wznosi się i wciąż jaśniejąc przenosi swe rozedrgane języki ognia w wyższe i wyższe bramy otwierające swe podniebne rozkosze
Na razie do lektury tylko dwa.
Baruch Haszem.
Ania Forystek